Marzenia się spełniają”, „Wszystko zaczyna się od marzeń”,” Jeżeli czegoś bardzo pragniesz to z pewnością to osiągniesz”. Ilu z Was słyszało te słowa, tak często powtarzane na różnego rodzaju galach? Muszę przyznać, że ja osobiście przez długi czas uważałam je za truizm i kolejną modną regułkę. Pewnego dnia przyszła jednak refleksja: Skoro tak wiele osób wysuwa to twierdzenie, to może jednak należy się nad tym zastanowić? Myślałam, czytałam, słuchałam i znowu myślałam, aż w końcu mnie olśniło! Marzenie nie powinno oznaczać pragnienia, o którym mamy tylko myśleć z głębokim westchnieniem i poczuciem rozczarowania, że nigdy się nie spełni. Marzenie powinno być naszym celem i motorem napędowym życia, bo prawda jest taka, że jeżeli zakiełkowało w naszej głowie, to podświadomie wiemy, że jest ono do spełnienia. Przyznajcie szczerze, co zrobiliście, by spełnić swoje marzenie, czy w ogóle podjęliście jakiekolwiek działania? Obojętnie, czy dotyczy ono podróży do dalekiego kraju, założenia własnej firmy lub zdobycia jakiejś umiejętności. Czy zastanawialiście się, jaki powinien być Wasz pierwszy krok? Gdzie powinniście pójść, do jakich drzwi zapukać, z kim porozmawiać? Czy spojrzeliście na strony internetowe, przeczytaliście dostępne poradniki, wzięliście udział w jakimś konkursie? Zadaliście sobie jakikolwiek trud? A może uważacie, że nie stać Was na spełnienie marzenia, że potrzebne są zbyt wysokie nakłady pieniężne? Przecież nie musicie go spełnić dzisiaj, możecie zacząć zbierać pieniądze i zrealizować go za rok, pięć lub dziesięć lat, przecież chodzi o spełnienie Waszego największego pragnienia! Czyż nie wspaniale jest wiedzieć, że kiedyś stanie się ono rzeczywistością? A może znajdziecie jakiś dostępny kredyt, sponsora, fundację? Sprawdzaliście? Znam większość Waszych odpowiedzi. Wasze marzenie pozostaje w sferze marzeń i nie zrobiliście nic, żeby go zrealizować. Założę się też, że wśród Was są również tacy, którzy mają możliwości i środki na spełnienie swojego marzenia, ale paraliżuje ich strach przed wyzwaniem lub zmianą. A nie boicie się, że jeżeli nie podejmiecie ryzyka, to do końca życia pozostaniecie w tym samym punkcie, w którym jesteście, coraz bardziej sfrustrowani i z coraz większymi pretensjami do całego świata? Sami sobie odpowiedzcie, co lepsze. Żałować do końca życia, że nic się nie zrobiło, czy mieć świadomość, że zrobiło się wszystko, by zrealizować swój wymarzony cel. Dla mnie odpowiedź jest prosta, bo ja już wiem, że nawet jeżeli coś się nie powiedzie, to warto próbować, bo dopóki próbujesz, jesteś wygrany. Tak więc bierzcie się do roboty! Szukajcie, planujcie, nie poddawajcie się i pamiętajcie, że na marzenia nigdy nie jest za późno, co dotyczy zarówno ich realizacji, jak i stawiania sobie następnych.

Zapewne wielu z Was zastanawia się, dlaczego tak się tu wymądrzam? No właśnie dlatego, że zaczęłam spełniać swoje marzenia, a czekałam z ich realizacją ponad dwadzieścia lat! Jedno z nich spełniło się dopiero trzy lata temu. Nareszcie pojechałam do Włoch, kraju, który mnie zawsze fascynował, i który kochałam całym sercem, choć nigdy w nim nie byłam. Zawsze uważałam, że wyjazd do tego pięknego państwa jest zdecydowanie za drogi. Aż w końcu powiedziałam sobie: Teraz albo nigdy! Owszem, musiałam wziąć pożyczkę i wydać wszystkie oszczędności, żeby tam pojechać. Ale pobyt w tym kraju był wart każdej wydanej złotówki. Tak samo, jak każda spędzona tam minuta była czasem szczęścia i zachwytu. Gdy oglądam zdjęcia z tamtego urlopu zaskakuje mnie moja ciągle uśmiechnięta twarz. Posmutniałam tylko raz, w Weronie, pod balkonem Julii. To, że tam wreszcie jestem, że widzę tych wszystkich, tak różnych ludzi, którzy piszą listy do Julii i przypinają do ściany swoje karteczki z prośbami, tak mnie wzruszył, że w pewnym momencie nie mogłam opanować łez. Ale były to łzy niezmiernego szczęścia. Wiem, że tam jeszcze wrócę, znowu o tym marzę.

Miałam jeszcze jedno marzenie. Takie najważniejsze, już jako młoda dziewczyna uwielbiałam pisać i marzyłam, żeby kiedyś stworzyć powieść. Niestety, pomimo tego, że miałam szufladę pełną przeróżnych tekstów proza życia sprawiła, że w końcu odłożyłam pisanie i niezamierzenie pożegnałam się z nim na bardzo długi czas. Dopiero jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że moje marzenie z młodych lat ciągle we mnie tkwi. Powoli, z mozołem, znowu zaczęłam pisać do szuflady, a potem, chociaż jako pracująca matka i żona nie miałam za wiele czasu, napisałam powieść. ZROBIŁAM TO!!! Radość i emocje, jakie towarzyszyły mi w trakcie powstawania tej książki, trudno porównać do czegokolwiek. Teraz piszę kolejną. Staram się też pogłębiać wiedzę o literaturze i pisaniu. Udzielam się w grupach literackich i po prostu mnie to uszczęśliwia. Może nigdy nie uda mi się wydać mojej powieści choć wiem, że zawalczę o to, ale działam, staram się, podążam za swoim największym marzeniem. Dlatego właśnie tak bardzo chciałabym Was zmotywować do spełniania marzeń, choćby tych najbardziej skomplikowanych. Nie marnujcie czasu, podarujcie sobie szczęście! Naprawdę wszystko jest w Waszych rękach i głowie!